Great controversies on open science
Title in the original language
Cztery wielkie kontrowersje otwartej nauki


Article

**1. Otwarty dostęp libre czy otwarty dostęp gratis?**

Przypomnijmy: OD gratis znaczy tyle, co “darmowy”, a OD libre znaczy tyle, co “wolny”, zaś rozróżnienie powstało m.in. dlatego, że w języku angielskim oba pojęcia oddawane są jednym słowem “free”, co mogłoby prowadzić do nieporozumień. Otwarty dostęp libre pozwala odbiorcom na znacząco szerszy zakres wykorzystania zasobów naukowych niż OD gratis. Coraz większego znaczenia nabiera m.in. kwestia maszynowej analizy tekstu i danych (text-and-data-mining, TDM). Metody te pozwalają sprawniej poruszać się po literaturze przedmiotu, a nawet na uzyskiwanie nowej wiedzy. OD gratis według wielu interpretacji prawnych nie jest wystarczającą podstawą do stosowania TDM. Wobec tego zadawane bywa pytanie: czy OD gratis nie jest tak naprawdę zaledwie rozwiązaniem połowicznym? Innymi słowy: czy definiujemy otwarty dostęp w sposób szeroki, czy wąski?

Zwolennicy węższego rozumienia terminu “otwarty dostęp” powołują się zazwyczaj na tekst [Deklaracji Budapesztańskiej (BOAI definition)](http://www.budapestopenaccessinitiative.org/read), w której po raz pierwszy pojawił się zwrot „otwarty dostęp”. Określono go wąsko, zgodnie z warunkami OD libre. Opinia Petera Subera wyrażona w książce “Otwarty dostęp” (http://pon.edu.pl/index.php/nasze-publikacje?pubid=14) (por. Lekcja 1) jest bardzo wyważona. P. Suber twierdzi, że z jednej strony bezwarunkowe obstawanie przy wersji libre w sytuacjach, gdy ta wersja jest nierealistyczna, może zahamować rozwój otwartości w ogóle. Z drugiej zaś strony, poprzestawanie na modelu gratis, gdy osiągalny jest otwarty dostęp libre to zadowalanie się namiastką. Nie wykorzystuje się wtedy pełnego potencjału zmian. Najbardziej stanowczo wypowiada się Stevan Harnad (współautor deklaracji BOAI). Jego stanowisko można streścić w sposób następujący: w obecnej sytuacji dążenie do otwartego dostępu libre to porywanie się z motyką na słońce i strata czasu i środków, które mogłyby zostać zainwestowane w otwarty dostęp gratis.

**2. Otwarta nauka: całościowy model czy zestaw niezależnych postulatów?**

Otwarty Dostęp jest jednym z warunków koniecznych rozwoju modelu uprawiania nauki, który moglibyśmy nazwać otwartą nauką. Efektem rozwoju technologii jest zwiększenie skuteczności komunikacji, w tym także komunikacji naukowej. Otwarty dostęp do publikacji może być postrzegany jako naturalna kontynuacja dotychczasowych praktyk w nowych warunkach technologicznych. Ograniczanie dostępu do tekstów naukowych stoi w poprzek interesów naukowców.

Nauka do pewnego stopnia powinna zostać wymyślona na nowo - to znaczy, powinna zrzucić z siebie gorset ograniczeń wynikających z dawnych tradycji i stać się pełnoprawną obywatelką Internetu. Michael Nielsen w “Reinventing Discovery” (por. materiały do tej lekcji) opowiada właśnie o takim “wymyślaniu nauki na nowo”. Podaje przykłady odkryć, które zostały osiągnięte w nowatorski sposób. Postrzega je jako zapowiedź zmiany paradygmatu komunikacji naukowej.

Należy precyzyjnie rozróżniać znaczenie słowa „otwartość” w różnych kontekstach i unikać abstrakcyjnego uogólnienia. „Otwartość” w różnych obszarach ma różny sens, zależny od szczegółowych okoliczności. W obszarze nauki taką okolicznością jest wypracowany system wynagradzania badaczy, niezależny od liczby sprzedanych egzemplarzy utworów. (por. artykuł Michała Starczewskiego w materiałach do tej lekcji; w podobnym duchu wypowiada się również [Stevan Harnad](http://otwartanauka.pl/index.php/analysis/rozmowy/czas-potraktowac-to-p…). Z kolei Cameron Neylon przedstawia kontrargument: realizacja poszczególnych postulatów nie jest rozdzielna chronologicznie, naukowcy przeważnie mają dostęp przynajmniej w swoim przekonaniu wystarczający. OD gratis, który w szczególności nie daje możliwości ponownego wykorzystania i text miningu, jest zbyt mało kuszącą propozycją. Pełnia możliwych zysków, jakie są związane z OD libre, nie jest dostatecznie mocno i często podkreślana.

**3. Czasopisma hybrydowe**

Wielkie kontrowersje są związane ze sposobem finansowania otwartego dostępu. Czasopisma hybrydowe są najbardziej krytykowanym modelem wdrażania złotej drogi OD. Działają one bardzo podobnie do tradycyjnych czasopism, z tą jedynie różnicą, że autor może po wniesieniu dodatkowej opłaty “otworzyć” dany artykuł, czyli zapewnić otwarty dostęp (często na licencji CC BY) na stronie wydawcy. Czasopisma hybrydowe niemal od momentu powstania stały się przedmiotem wielu kontrowersji. Najczęściej wytyka się im: bardzo wysokie opłaty, brak wpływu ponoszenia opłat przez autorów na koszt subskrypcji danego czasopisma (biblioteki płacą często tyle samo, niezależnie od liczby artykułów w OD) oraz pojawianie się błędów technicznych, w wyniku których dostęp do artykułów pozostaje płatny pomimo wniesienia opłaty.

W 2012 r. brytyjskie RCUK (Research Councils of United Kingdom) wskutek rekomendacji przedstawionych w tzw. Raporcie Finch (patrz np. [tu](http://www.researchinfonet.org/publish/finch/)). przyjęły politykę wspierającą złotą drogę OD, w tym publikowanie w czasopismach hybrydowych. Środki publiczne na ten cel wrosły z poziomu ok. 1mln £ w 2012 roku do ok. 9 mln £ w roku 2014. 76% z tej kwoty przeznaczone zostało na publikacje w czasopisma hybrydowych. Niezależnie od tego, brytyjskie biblioteki ponoszą wciąż koszt subskrypcji tych czasopism. Dane te doskonale współgrają z tym, co Stevan Harnad wielokrotnie nazywał “fałszywym złotem” (ang. “Fool’s Gold”) (por. np. [tu](http://openaccess.eprints.org/index.php?/archives/1062-Pre-Green-Fools-…)).

Na marginesie warto tu zauważyć, że z technicznego punktu widzenia łatwiej i taniej jest udostępniać użytkownikowi internetu całą zawartość strony. Ograniczanie dostępu do części treści i utrzymywanie zabezpieczeń wymaga zainwestowania pewnych zasobów. Czytelnik płacący wydawcy za dostęp (czy to za pośrednictwem bibliotecznej subskrypcji, czy to jednorazowej opłaty za artykuł) finansuje bariery dostępu dla innych.

**4. Jak powstrzymać zjawisko drapieżnych wydawców?**

Zjawisko tzw. drapieżnych wydawców (ang. predatory publishers) rozprzestrzenia się i psuje komunikację naukową. Jest to efekt połączenia ogromnej presji wywieranej na naukowców, wymuszającej publikowanie jak największej liczby publikacji, najlepiej w czasopismach o międzynarodowym zasięgu ([„Publish or Perish”](https://en.wikipedia.org/wiki/Publish_or_perish)) i pojawienia się złotej drogi OD. “Drapieżni wydawcy” (analogicznie mówi się o “drapieżnych czasopismach”) oferują publikację tekstu w czasopiśmie, które na pierwszy rzut oka wygląda jak czasopismo naukowe spełniające wszelkie standardy. Autor zobowiązany jest do wniesienia opłaty za publikację (APC), podobnie jak ma to miejsce w przypadku wielu prestiżowych periodyków. W rzeczywistości standardy nie są przestrzegane. Najczęściej proces recenzji okazuje się fikcją. Stopień nieprawidłowości jest różny. Niektóre czasopisma są tylko nierzetelne i nie dbają o jakość. Zdarzają się jednak przypadki oszustw, polegające np. na dopisywaniu do rad naukowych lub składu redakcji poważanych naukowców z prestiżowych uczelni bez ich wiedzy i zgody. Metodą pozyskiwania „klientów” przez drapieżne czasopisma jest spam wysyłany do badaczy.

Zwrot “drapieży wydawca” ukuł Jeffrey Beall, bibliotekarz z University of Denver Colorado. Na swoim blogu [“Scholarly Open Access”](https://scholarlyoa.com/) koncentruje się wyłącznie na oszukańczych wydawcach.

Utrzymywanie rygorystycznych standardów okazuje się problemem także wśród najpoważniejszych wydawców. Głośnym echem w ostatnich latach odbił się fakt wydawnia przez wydawnictwo Elsevier [sześciu periodyków medycznych](http://www.the-scientist.com/?articles.view/articleNo/27383/title/Elsev…) publikujących wątpliwej jakości artykuły i nie ujawniających swoich finansowych powiązań z koncernami farmaceutycznymi.

Authors: PON
Publication year: 2016
Language: Polish (PL)
Level of knowledge: Introductory: aware of
Usage rights:

Attribution - CC-BY

Audience